Archiwum lipiec 2005


lip 29 2005 Bez tytułu
Komentarze: 1

29-07-2005

hmmm...trace rachube...

...ale jest super:) rodzina mnie uwielbia, matka juz placze, ze w pazdzierniku wyjezdzam i pytala mnie czy bym nie zostala...szczerze...sama nie wiem co zrobic, poradzcie mi!!!! Zapomnialam o imieninach taty, bo nie mam tu kalendarza i pamietam bo zawsze zerkne a tak kicha...ups...Wiedzmo, przez Twoj wpis poryczalam sie ze wzruszenia, posze do Ciebie dlugi list...:) pamietam o Tobie. A co tutaj? Pogoda niezla, Malissa mowi do mnie : I love You :) jest naprawde w porzadku. Dni leca szybko. Wiecie, jakie dzieciaki sa zdolne? Potrafie z bialego recznika z\robic zielony, a jak? Wystarczy go przeczolgac po trawie...albo wsypuja piach do skarpetek i robia sobie z nich maczugi :/ czy mnie doprowadzaja do szlu. Ucze sie jak byc szczesliwa sama dla siebie...bo mam pewne plany. Napisalam Ci o nich wiedzmo w liscie :+ Zmykam .Do nastepnego razu.

leluchowo : :
lip 20 2005 Bez tytułu
Komentarze: 1

20-07-2005

Hmmm...

Kompletnie nie mam czsu, zeby tu zagladac, totez wszystkich szczerze przepraszam. Nie chce ciagle sie napraszac i zebrac o ten net, totez dlatego jestem tu tak rzadko. Co u mnie? Jest w porzadku. Chociaz juz troche jestem zmeczona. Dzieci staja sie uciazliwe, juz mnnie tak nie sluchaja, no i roboty tez mam troche. Czas leci jak szalony, ale ogolnie nie jest zle. Na weekend byla u mnie M. mam nadzieje, ze wszystko jej sie ulozy. A ja? Troche zaczyna doskwierac mi samotnosc. I czasem zdaje mi sie, ze to bajka, ze ci ludzie mowia do mnie po anngielsku, bp to jakis zart i zaraz zaczna mowic po polsku...no nic. Ale ogolnie pogoda super, rodzice mili, dzieci znosne. Angielski dzem truskawkowy jest jeszcze gorszy niz angielskie truskawki :) No i chce normalnego, polskiego chcleba a nie to swinstwo, ktore oni chclebem nazywaja!!!!!!!!!!!! Pachcnacego, polskiego chceba. Z chrupiaca skorka z wierzchu i z ciezkim, cieplym srodkiem...Oj Polsko- masz swoje niepodwazalne atuty. Ale wiem, ze narazie nadal nie wiem, gdzie jest moje miejsce. Wiem na pewno, ze ani tu- w Anglii, ani tam- w Polsce....teskno mi...ale nie wiem do czego.

Ps. Blad w tytule w poprzedniej notce byl celowy i zamierzony. :P

leluchowo : :
lip 08 2005 Bez tytułu
Komentarze: 4

08-07-2005

Hello from Angland !!!!!!!!

Jak widac mam internet, ale nie mam polskich znakow, wiec ciezko bedzie to przeczytac...ale zaczne od poczatku...hmmmm....wiec na poczatku bylo lotnisko w Berlinie i odprawa, byli milo i w miare szybko, potem oczekiwanie po odprawie na samolot...przyuwazylam pare polakow i przysiadlam sie do nich, okzalo sie ze jada na ta sama stacje w centrum Londynu co ja-chociaz generalnie do Szkocji.. wiec chociaz o ten kawalek drogi nie musialam sie martwic. Dosiadla sie do nas Polka i zrobilo sie wesolo. Potem w Londynie, po Polke przyszla corka a my zostalismy na lotnisku, wsiedlismy w autobus na Victoria Bus Station, tam sie rozstalismy. Ja zaczelam szukac okienka, zeby kupic bilet do Reading. Pan w informacji byl ujmujaco mily i mowil do mnie sweethart ;}i wytlumaczyl mi wszystko jak oslu...:] wiec wsiadlam do autobusu do Readig, ufffff....wysiadlam na moim przystanku- tzn. Readig Calcote- dokladnie po 13 godzinach podrozy. I plan byl taki, ze dzwonie do Val- posredniczki-  i ona mnie zawozi do mojej rodziny.Wiec lapie za komorke a tu w sluchawce glos, ze polaczenie nie moze byc zrealizowane, wiec ja panika, zaczelam wpisywac poczatek numeru, przez ktory powinnam dzwonic chcac korzystac z roamingu i ...skasowalam numer!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Prawie sie poryczalam, zadnego telefonu nie moglam wykonac, numer skasowalam, telefon zaraz mi zdechnie bo rozladowany...i przypomnialo mi sie, ze na kartce mialam numer telefonu do mojej rodziny. Poczolgalam sie do budki- na szczescie byla obok przystanku i moja lamana angielszczyzna zaczelam tlumaczyc rodzinie, ze mam problem z moim mobile phone i czy mogliby zadzwonic do Val, zeby po mnie przyjechala. Uf...jakos wybrnelam, a juz myslalam ze zostane na tym przystanku na wieki...Val przyjechala, zabrala mnie do rodziny. W czasie drogi palila peta, oparla sobie o brzuch chamburgera, pila cole i gadala ze mna a w samochodzie miala taki syf, ze nie wiedzialam czy mam usiasc na rekach czy stac...Dojechalismy do mojej rodziny. Ogromny piekny dom: 5 lazienek,3 sypialnie, i wogole- ja chce taki dom!!!!. Stadnina koni, ogromna posiadlosc, stajnie. Raj!!!! Mieszkam w osobnym mobile home- wyglada z zewnatrz jak wagon. ale w srodku...2 sypialnie, lazienka, ciepla woda, living room, tv, kuchnia, wszystko super:) wiec mam troche pryvacy i jest git :):):):):) Ludzie przesympatyczni, dzieci mnie kochaja, rodzice pilnuja zebym nie pracowala za duzo, kupuja mi co zechce, rano ogarniam dom przez 2 godziny a od 3 do 6 pilnuje dzieci. I tyle. Pierwsze dwa dni to myslalam, ze na pysk pade, bo taki syf mieli i ktos musial to sptzatnac. Ale teraz mam luzy.Oni chodza po domu i dziwia sie, ze nigdy nie bylo tak czysto. I nie puszcza mnie spowrotem do Polski. Akurat :P Od poniedzialku, bede miala pozwolenie na jazde samochodem w Anglii i jeepa do dyspozycji:) trafilam jak...jak to mawiam glupi ma szczescie.A na wakacje jedziemy na 2 tygodnie do Francji i do Hiszpanii. Nie chce przedluzac tej noty, postaram sie zdawac relacje czesciej. Wiec na koniec kilka przemyslen:

angielskie dzieci maja za duzo w dupie angielskie truskawki sa okropne 2 krany- gdzie z jednego leci ciepla a z drugiego zimna to najwieksza glupota jaka w zyciu widzialam lubie latac samolotem, widoki byly rewelacyjne:) anglicy jedza gotowa zywnosc, wkladaja do mikrofali i mowia o tym zdrowe jedzenie - hahahahha:> nie cierpie angielskiej pogody- jest mi zimno jest super :)

Jak t\ak prasuje koszule ojca domui tule dzieci do snu, pomyslalam sobie, ze chical;abym juz prasowac koszule mojego mezczyzny i tulic moje dzieci...bu. Ciekawe czy uda mi sie spotkac z A. jakos mi sie odechcialo...Aha...byla u mnie M. jest tu od roku, zmienila sie, stracila sporo ze swojwj dumy.I to chyba niedobrze...

leluchowo : :
lip 01 2005 Bez tytułu
Komentarze: 2

1-07-2005

Za 15 minut wychodzę na samolot do Berlina. Wysiadam w Londynie. 2 przesiadki. I jestem u mojej rodziny. Jeżli będę miała net, to na pewno się odezwę, a jeżeli nie to dopiero w październiku. Boję się jak diabli...

leluchowo : :