Komentarze: 3
11-10-2005
Inauguracyja...
Mój pierwszy dzień na uniwerku rozpoczął się cudownym wykładem dr P. Gdy tak go słuchałam pomyślalam sobie, że tego mi brakowało, bo trochę zchamiałam i zgłupłam w tej Anglii. Potem tak dla kontrastu laski z W. rzuciły się na nas- laski spoza W. o jakiś zeszłotygodniowy wykład, który był, ale go nie było, bo coś tam... Bo moja grupa przyszłych pedagogów, ludzi światłych i kulturalnych dzieli się na tych, co to kończyli licencjat na uniwerku i na tych, co go kończyli poza. I ci ostatni- których grono ja zaszczyciłam - są generalnie głupi, nieobeznani, wieśniaki i wogóle be i a fe...Pomyślałam sobie tylko: mam to głęboko w d.... mnie tu nie było w zeszłym tygodniu, bo byłam w domu. Nauczyłam się nie przejmować rzeczami mało istotnymi i patrzę na świat przez zielone szkiełko...:) Oby mi to zostało jak najdłużej !
Zielone szkiełko Stoję na słońcu łapię w palce czas - nitki babiego lata. Leżę na ziemi wdycham zapach traw - obłoki skłębione. |