Komentarze: 1
10-05-2005
Za dużo wody...
Dużo wody upłynęło……w Odrze od mojej ostatniej wizyty tutaj…jakoś mi ostatnimi czasy nie po drodze…aż mnie to dziwi…Nie wiem od czego zacząć, bo tyle tego wszystkiego było. Może nie będę pisać o tym co było, tylko po prostu napisze o tym, co jest. A co jest?? Hm…Byłam dzisiaj na zajęciach i miałam referat o rozwodach- no nic, tylko się pochlastać. Liczba małżeństw spada a rozwodów rośnie…straszne to jest, jak ludzie nie mają żadnych świętości…Potem biegałam miedzy bankiem a bankomatem bo nie miałam jeszcze pieniędzy na koncie a miał przyjść właściciel po kasę za mieszkanie. Potem poszłyśmy z A. do kina i co? I 20 minut przed sensem zostało jedno (??!!!) wolne miejsce, toteż przełożyłyśmy „Jedwabną opowieść” na inny dzień, no bo jak? Poszłyśmy do Plusa, gdzie A. wlazła na wagę bo chciała się zważyć i tym samym aż do kasy łaził za nami po sklepie ochroniarz. Wróciłyśmy do domu, dałam popis: umiecie oblizać wieczko od jogurtu tak, by wylać na siebie cała zawartość? Bo ja umiem J … no nic. Dużo śmiechu było…Miły dzień…A tak szerzej? Zaczęłam pisać pracę, grzecznie chodzę do promotora, zbliża się sesja… jest piękny maj, ktoś mi zaprząta głowę i nie wiem czy coś z tego będzie, ale jedno wiem, ja już się zaangażowałam…ehhh…zawsze byłam głupia…a za oknem pazurek księżyca.