paź 07 2005

Bez tytułu


Komentarze: 3

07-10-2005

W Polskiej reality...torebki z brązowego papieru....

Jak widać wróciłam. Nie wiem, czy potrafię ocenić te 3 miesiące tam w Anglii. Wiem, że jestem strasznie rozbita i nie mam teraz do niczego głowy. Tyle rzeczy wydarzyło sie tutaj w kraju beze mnie, w tylu ważnych sprawach ludzi na których mi zależy poprostu mnie nie było. Czuję, że coś mi umknęło, coś straciłam. A to tylko 3 m-ce, a tak na dłużej? Strach pomyśleć... No ale też wiele rzeczy wydarzyło się w moim życiu bez tych wszystkich ludzi - ale o tym następnym razem.Zrobię uroczyste resume dla moich angielskich wakacji :) Odstawiłam się do serwisu, czyli latam po lekarzach i dowiaduję się coraz ciekawszych rzeczy o swoim organiźmie...ale nie jest źle. No i zrobiłam sobie zabieg mikrodermabrazji. Marzył mi się zawsze, ale nigdy nie miałam kasy. No i zdarłam sobie skórę z buźki za 220 zł :) Wyglądam kiepsko a będzie jeszcze gorzej, ale za jakieś 2 tygodnie powinnam mieć cerę jak alabaster :] no zobaczymy.Widziałam się  z K. trochę życie podcięło jej skrzydła, ale już jest dobrze. A. i P. nic się nie zmienili, ale A. martwi mnie potwornie, zgorzkniała, zastygła. Nie wiedziałam co mam jej powiedzieć... po tylu miesiącach. Miałam wrażenie, że spisała naszą znajomość na straty. A. pojechała do Zielonej i z mojej głupoty nie spotkałam się z nią no i został jeszcze J. ale to już chyba na Boże Narodzenie, bo teraz nie ma szans. Trzeba wracać do Wrocławia...do studiów. Do nieskończonej magisterki...Kupowałam wczoraj jajka w spożywczym i pani zapakowała  je w taką małą torębkę z brązowego papieru i chyba dopiero wtedy poczułam, że naprawdę wróciłam i jestem w Polsce...I szłam potem przez ulice z tymi jajkami do domu i myślałam o oranżadce w proszku, którą masowo pochłaniałam, gdy miałam 8 lat, o moim dzieciństwie na tej ulicy, rysowaniu po chodnikach kredą kradzioną ze szkoły, popatrzyłam na szare bloki i zrobiło mi się...dziwnie.

leluchowo : :
www.loris.prv.pl
08 października 2005, 15:23
jakbym czytała swój pamiętnik...tylko, że ja trochę wcześniej wróciłam do \"domu\"! kiedy opuszczałam moje miasto serce zwijało mi się w suche gałązki papierowe, czułam się wepchnięta w cała tą deycję z wyjazdem. owszem zawsze mnie to kusiło, coś tam sobie planowałam, ale postawiona przed faktem dokonanym zaczęłam się panicznie bać, że strace zbyt wiele opuszczając tych/to co kocham! po powrocie minęło długo czasu, zanim zaczęłam czuć się jak w domu, zanim zdałam sobie sprawę, że w końcu nie będę oglądać meczy krykieta na wielkich dzielnicowych boiskach, słuchać radiowo-conocnych zwierzeń angielskich dziewczynek, które chcą byc już kobietami, palic potwornie drogich papierosów, przesiadywać w Y8 etc. Wszystko to w połowie mnie przygnębiało, w połowie smuciło. bo już sama nie wiedziałam czy tęsknię do UK czy cieszę się z powrotu. właściwie do tej pory nie wiem! i gdyby nie jeden KTOŚ...ważny ktoś być może wcale nie chciałabym wracać do szar
08 października 2005, 10:34
Całkowitą masz rację, z tą tęsknotą i tymi zmianami, wiem o tym chociaż o tym nie napiszę. A dzieciństwa nadchodzący czasem smak jest lepszy niz wszystkie inne.
07 października 2005, 22:13
A jednak tu jest pięknie... Bo tu jesteśmy u siebie!

Dodaj komentarz