mar 23 2005

Bez tytułu


Komentarze: 2

23-03-2005

No i dojechałam...

   Białe żmijki szyn dowiozły mnie prędziutko do domu. Jest w tym wszystkim jakiś dramat, chociaż uwielbiam jeździć pociągami, to w momencie, gdy pakuję się, gdy stoję na dworcu i czekam na pociag, to okropnie tęsknie do domu i to uczucie nie opuszcza mnie przez pierwsze chwile podróży, aż w pewnym momencie im bliżej jestem domu, tym mniej chce mi się do niego jechać, i okropnie zaczynam tęsknić do Wrocławia...nie cierpię tego momentu, gdy uświadamiam sobie, że to już nastąpiła ta zamiana...Ale póki co, jestem w domu i chociaż tęsknię już do Wrocławia, cieszę się z tego, że tutaj jestem. Idą Święta, co prawada postanowienia wielkopostne już dawno leżą i kwiczą, ale byłam u spowiedzi i jest dobrze. Żałuję tylko, że nie mogłam pojechać na Triduum do Paradyża (to zawsze będzie dla mnie ideał tego, jak można pięknie spędzić święta) i że spędzę ten czas w wykańczalni parafialnej...trudno, jakoś przetrwam...coś za coś.

leluchowo : :
Tabita
24 marca 2005, 07:48
Dom dom i jeszcze raz dom tu jest najlepiej:) Ja kiedy gdzieś odjeżdżam daleko od domu to czuje przemiane i tęsknie za domem i tym miejscem drugim. Smutne ale prawdziwe. ja neistety też nigdzie nie jade hehe powiedzmy że jestem uwiązana do łoża ale święta to święta nawet w męczarniach kościelnych hehe:)Pozdrawiam
Dotyk_Anioła
23 marca 2005, 22:49
Wszędzie dobrze, ale w domku najlepiej :D Hmmm... Byłam kiedyś w Paradyżu... Niestety tylko tak, na wycieczkę... Święta... To już tak blisko... :)

Dodaj komentarz