sty 28 2005

Bez tytułu


Komentarze: 1

28-01-2005

Zima, zima...

   No i przyszła zima. Najpierw zawitała na ziemi pod postacią mokrego, lodowatego puchu.   Z tej odsłony zimy cieszyłam sie bardzo, bo w tym roku jakoś tak nieszczególnie z nią było. Ociągała się, odwlekała, no i wreszcie przyszła. Cieszyłam się jak dziecko.  Zresztą zawsze się cieszę - z deszczu,  burzy,  śniegu,  tęczy, z  ciepłego wiatru... A  potem ta zima przyszła też do serca...i z tego już się nie cieszę, ale nie mam zamiaru tego zmieniać. Chociaż mogłam to przewidzieć. Bo jak człowiek długo, długo czuje coś takiego, to potem już nawet się nie boi, że wraz z nadejściem wiosny jego serce nie roztopi się i nie ożyje. Ja jeszcze się boję, więc chyba nie jest tak źle.

   Domy bez okien wyglądają jakby płakały... że nikt ich nie kocha, nie chce być w ich wnętrzu. Jest mnóstwo  ludzi takich, jak te domy.

      

leluchowo : :
29 stycznia 2005, 16:48
ale odwilż zawsze przychodzi... i nie tylko martwe ciała wypływają na powierzchnie... -nie tylko

Dodaj komentarz